Komentarze (0)
Zaczynam...
...który to już raz?
mam nadzieję,ze ostatni,że zwycięski :)
Poprzedni był baaardzo dobry ale niestety niestabilny. Mowa o walce o smukłą sylwetkę- walkę z samą sobą, a taka jest najcięższa, bo nie znam równie silnego przeciwnika. Latka lecą, trójka z przodu wskoczyła więc to chyba ostatni dzwonek na w miarę (jeszcze) łatwe zgubienie kilku cm. Już widzę,ze to nie to samo co 5lat temu (wtedy było prosciej) ;) ale nie zamierzam się poddać a ten blog ma mi to ułatwić-będzie mnie trzymał w ryzach. To tu będę opisywać swoje zmagania z kolejnymi kg, tłuszczykiem, motywacją, lenistwem, i jego pokonywaniem. Będę pisała co jem, jak ćwiczę i udokumentuję czasami jakąś fotką ;)
Rok temu wyglądałam całkiem fajnie, udało mi się zrzucić kilka kg. Nie wiem dokładnie ile, bo bardziej przemawiają do mnie cm. Takze przy wzroście 167cm wygladało to tak: piersi-96cm, talia 77cm, biodra 96cm i wyglądałam tak:
w to lato niestety już tak nie było...
i sylwestrowe 31.12.2015r
twarz i ręce podwojone od zeszłego roku
Waga zaczęła rosnąć z dwóch powodów, przestałam ćwiczyć zupełnie i doszły mi tabletki (głowny powód), które powodowały tycie, Niestety musiałam przez jakiś czas je przyjmować, Myślalam,ze jak je juz odstawię to kg zlecą w dół- ależ byłam naiwna... Droga do wymarzonej sylwetki daleka ale jak tylko pomyślę o efekcie, motywacja wzrasta. Na komodzie stoi zdjęcie, które mi przypomina mniejszy rozmiar ;) Zamierzam wdrożyć ten sam system co poprzednim razem, czyli ćwiczenia z Chodakowską (trochę modyfikowane przeze mnie) i ograniczenie słodkości. Suplement diety: Aqua slim. :D